środa, 28 września 2016

3.

Weekend spędziliśmy ‘na starych śmieciach’. Poodwiedzaliśmy rodziców. Moi akurat wrócili z chorwackich wakacji więc opowiadali i opowiadali. Przywieźli słodkości dla męża, oliwę, wina i inne wyskokowe pyszności.  Mama nawiozła pamiątek, krzaczków, nasion, kamyków – dla mnie oczywiście też. Zielona miseczka z Bośni bo będzie mi pasowała do kuchni,  wysuszony elegancki palmowy ‘chabaź’ – będzie do wazonu.  Biały kamień – pumeks z dziurką, żeby ładnie w łazience leżał. Najpiękniejsze prezenty na świecie. Po co komu  drożyzna z galerii handlowej?
Równa babka z tej mojej mamy. Udała się. W każdym aspekcie. Śmieje się z głupich żartów, na wszystko znajdzie radę, śpiewa często pod nosem. Ładna jest, zgrabna. Ma piękne jasne włosy, szarozielone oczy i zawsze nosi bransoletki z kolorowych koralików. Zawsze się uśmiecha. Kochana moja Królowa – mąż nazwał ją tak pewnego sympatycznego wieczoru. I zostało na dobre. ;)
Zawsze dostrzeże coś co inni by całkowicie przeoczyli – mam to po niej. To, że nowa choinka w ogrodzie wypuściła w tym roku dwie szyszki. Że ptak kopciuszek założył gniazdko i karmi rozwrzeszczane pisklęta w czwartej tui przy płocie. Że na kamieniu odbita jest muszelka. Że dwie kaczki zamieszkały w zalanym rowie przy drodze.  Że przy skręcie do domu rok w rok rośnie jeden goździk kamienny.
Można tak w kółko. Zawsze gdy przyjeżdżam do niej to słucham tych opowieści. Uwielbiam je. Tato śmieje się z nas i pieszczotliwie głaska po głowie. Mój mąż przytakuje tylko „Taaak, taaak” i zasypia na leżaku. Nie rozumieją moje chłopaki, tylko my rozumiemy. Naszymi babskimi, mamocórkowymi genami.  Możemy tak paplać i paplać. Przy herbacie, kawie, winie, piwie, ciastku czy frytkach. W piżamach, kapciach i z fryzurą 'na supeł'.  Nikt nikogo nie udaje, nikt się do nikogo nie dopasowuje.

Jest dobrze.

Mama moja. Kocham ją.


czwartek, 22 września 2016

2. Koniec lata.

Chłodne poranki, coraz krótszy dzień. Wszędzie widać nieuchronnie czający się za rogiem koniec lata. Pelargonie w doniczkach już wymienione na wrzosy – tym nie straszne zimne wieczory.  Śliczne, drobne i delikatne, będą cieszyć oko w klimacie jesiennym. Na straganach tony jabłek pomału wypierają letnie pyszności. Sandały i klapki wracają do szafy.  Ludzie coraz bardziej markotni.
Chłód poranny wlazł nam bezczelnie do sypialni nocą i przewiał mi plecy. Z jękiem i kwikiem spełzłam z łóżka i tak sobie kuśtykałam i marudziłam dwa dni. Mąż smarował maścią i śmiał się, że starość mnie dopada. Jaka starość, co on tam wie! Popukałam go w głowę – kochaną moją, wyciągnęłam porzeczkówkę od Babuni i tak sobie leczyłam plecy i kryzys późnoletni.  Szkoda że urlopowe wojaże już za nami.
Jakoś tak doskwiera mi brak czasu. Ciągle w rytmie praca – dom człowiek zapomina o sobie. O chwili z książką, filmem, herbatą czy malowaniem paznokci.  A praca wdaje się we znaki – dzień w dzień te same twarze, Ci sami pacjenci z tymi samymi pytaniami. Ileż można!
A gdyby tak rzucić wszystkim? Nie, nie, nie. Głupstwa plotę. Nic nie rzucę, pierdoła ze mnie. Tak będę kwitła w moim bezpiecznym,  ciepłym i mięciutkim bagienku.  Może chociaż cokolwiek nowego? Maluteńka zmiana? Tyci tyci? Boże, pomóż bo mnie mech obrośnie! I zgnilizna! Aż pewnego dnia się obudzę i stwierdzę że coś mi uciekło między palcami.
Co uciekło?
Jak to co!
Życie!

niedziela, 18 września 2016

1.

Usłyszałam ostatnio: "Ty się dziewczyno zacznij w końcu uzewnętrzniać bo gromadzisz to, gromadzisz aż w końcu wybuchniesz!".
No to się uzewnętrzniam, a co!
Jestem Paula. Lat  26. Za sobą mam życie jakich wiele. Co przed sobą? Nie wiem. Jestem całkiem normalną kobietą. Chyba. W obecnych czasach normalność jest przecież pojęciem względnym.
Lubię się śmiać. Dużo, głośno. Lubię świat za oknem - uwielbiam go! Słońce, niebo, księżyc, drzewa, łąki, kwiaty. Ptaki, pszczoły i biedronki. Lubię zauważać małe cuda wokół siebie. Wierzyć, że świat to coś więcej niż praca, dom i dyszące dymem miasto w którym mieszkam. Kwiaty kocham, zieleń - wszędzie wokół mnie. Muzykę lubię - choć śpiewać nie umiem. Lubię dobrze zjeść. Pić piwo przy dobrym filmie. Malować paznokcie. Wstawać wcześnie rano.
Jeju, ile tego.
Ale będę pisała. To podobno dobrze robi.
A jesień za pasem.